sobota, 31 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 3.

ROZDZIAŁ 3.

- Ania? Nie przeszkadzam ? – Usłyszałam w słuchawce.

- Hej, - nie skądże- odparłam szczęśliwa, że nie słyszał tego co przed chwilą powiedziałam
- Czyli mam rozumieć , że widzimy się trzydziestego pierwszego?
- Ja będę na pewno.
- No to bardzo się cieszę…
Czułam że chce spytać o coś jeszcze.
- Stało się coś?
- Nie… Chciałabyś się spotkać? – dodał po chwili.
- Bardzo chętnie, ale dopiero po świętach.
- Jasne. To ja się jeszcze do Ciebie odezwę. Wesołych Świąt.
- OK, i wzajemnie. Pa.
Wzięłam z kuchni herbatę i przed snem zajrzałam jeszcze do Darii.
- Poszłabyś ze mną na tą impreze do Patryka? Głupio będę się tam czuła, z Tobą będzie mi lżej.
- W sumie to i tak nie miałam żadnych planów, ale skoro prosisz.. J
- Dzięęęki. Przytuliłam ją.
- Naprawdę nie ma za co. Przestań bo mnie udusisz.
- Sorry. Idę spać jutro czeka mnie dłuuugi dzień.
- Branoc.
Następnego dnia wstałam po 12, a musiałam jeszcze popakować prezenty i ustroić choinkę. Jak by tego było mało zabrakło mi papieru do pakowania prezentów, ale zdążyłam dokupić. Teraz to mam tego tyle, że starczy na kolejne kilka lat. Z ubiorem choinki na szczęście pomogła mi Daria, bo sama bym tego nie ogarnęła, mnóstwo bombek, łańcuchów, w które nie szło się nie zaplątać. Po jakiejś godzinie krzywo bo krzywo ale stała. Lampki nie rozwaliły bezpieczników. Byłam z siebie dumna. Po południu dokończyłam sałatkę. Usmażyłam pierogi. Zrobiłyśmy sobie mini – wigilię. Podzieliłyśmy się opłatkiem, rozdałyśmy sobie prezenty.
- Kochana, aby Ci dobrze z tym angielskim szło i żebym w 2017, już na początku widziała Cię szczęśliwą z Patrykiem .
- Nie pójdzie tak szybko nie bój się, ale dziękuje. – przytuliłam ją.
A Tobie życzę żeby cię ta architektura maksymalnie nie znudziła. Żebyś też w przyszłym roku była szczęśliwa z tym jedynym u boku, zdrówka jak najwięcej i radości na co dzień. Podjadłyśmy trochę, choć nie wiele żebyśmy miały miejsce na przepyszne jedzenie naszych mam.
- Micuś, zejdź muszę rozpakować prezenty – upomniałam mojego kota. Mruknął tylko i odwrócił się  w drugą stronę.
- Ja Ci podam – powiedziała koleżanka odkładając sztućce sięgając po dwie dość spore paczuszki.
Perfum jej się spodobał a książka „Pielęgnacja ogrodów, żywopłotów i traw” chyba tez była trafiona. Ja dostałam książkę. Kryminał te lubiłam najbardziej a tej konkretnej akurat nie czytałam choć książek tej pisarki miałam w pokoju całą półkę. W paczce znajdowała się też mała koperta. – Co to ?  spytałam
- Odpakuj a nie się pytasz.
4.01.17.  Mecz Skry z JSW… Oniemiałam .
- Jak Ci się udało je zdobyć?- Poszły już po 24 godzinach od początku sprzedaży.
- Ma się te sposoby.
J
- Dzięęęęęęęęęęęęęęęęęęęeeekuję. Rzuciłam jej się na szyje, kot wylądował pod stołem a sok który piła na obrusie.
- No brawo… rzekła spoglądając na jeden wielki bałagan na stole. Nie ma za co, drobiazg.
Po skończonych czułościach trzeba było, ogarnąć co nie co w pokoju. Po zmywałam naczynia, rozpuściłam włosy, zabrałam paczuszki, wsiadłam w samochód i pojechałam do rodziców. Bardzo broniłam się przed zrobieniem prawa jazdy ale jednak po pierwszym roku stwierdziłam, że będzie mi ono niezbędne. Nauka nie była dość trudna, praktyczny egzamin zdany za II podejściem. Kolejne dość spore osiągnięcie w moim krótkim acz dość skomplikowanym życiu.
Punkt szósta stawiłam się u rodziców. Mamie humor dopisywała, tacie też, ale jak to on u niego humor nigdy nie trwa zbyt długo. Ledwo weszłam a z kuchni słyszę :
- Aurelia, czemu Ty to tu postawiłaś ??
- A gdzie miałam postawić jak na stole już miejsca nie ma ?
- Witam – powiedziałam wchodząc do pokoju. – Możecie chociaż dziś się nie kłócić? Jaka Wigilia taki cały rok.
Spojrzeli na mnie i przeszli do kuchni. Ja w tym czasie położyłam prezenty pod choinką.
Jacka i Marty jeszcze nie ma ?
- Są, poszli już do babci.
- Aaa.. Jestem przyzwyczajona do natłoku walizek jakie przywozili ze sobą Gośka z Tomkiem. Mama słysząc to uśmiechnęła się a my przeszliśmy do Wigilijnych zwyczajów. Tradycyjnie dzielenie się opłatkiem , błahe acz szczere  życzenia, mnóstwo żarcia. Spojrzałam na to i westchnęłam
- Tylko mi nie mów że nie jesteś głodna.
- Jeszcze jestem , ale u babci to już chyba nic nie tknę.
Tata prawie że rzucił się na jedzenie, ja nałożyłam sobie trochę ryby i wlałam soku do szklanki.
- Spędzasz gdzieś sylwestra?
Zdziwiłam się słysząc to pytanie z ust taty. On raczej nigdy nie interesował się takimi rzeczami.
- Kolega mnie zaprosił do siebie. Idziemy razem z Darią. Przyjechała do mnie i kazała was serdecznie pozdrowić.
- Też ją pozdrów, dawno jej nie widziałam, może wpadniecie kiedyś do nas?
- Jasne, na pewno się ucieszy. Uśmiechnęłam się po czym dokończyłam jeść rybę. Po rozdaniu prezentów, spakowaliśmy kolejne, ubraliśmy się i skierowaliśmy się do auta.
W drodze do babci rozmawialiśmy, w między czasie zadzwoniła Daria i oznajmiła że nie pojechała do Bytomia gdyż pokłóciła z mamą. Zaprosiła mnie do siebie w drugie święto. Stwierdziłam, że pójdę. Skoro i tak będzie siedzieć sama a i ja żadnych konkretnych planów nie miałam, więc co mi szkodzi.

I jak wakacje wakacje i po wakacjach co? Ja szkolnych serdecznie pozdrawiam. Tak jeszcze 30 dni wolnego. ;]
Miłego dnia i miłego czytania życzę. ;*
Enjoy~!

1 komentarz:

  1. Aniu informuj mnie o dodawanych rozdziałach :(
    Bardzo podoba mi się Twoja historia :)
    Czekam na kolejną część :*
    PS: wysłałam pytanko na facebooku, proszę odpowiedz mi :)

    OdpowiedzUsuń