czwartek, 12 września 2013

ROZDZIAŁ 4

U babci jak to u Niej wielkie zamieszanie. Z roku na rok ich duży pokój chyba się zmniejsza, albo nas przybywa. Dzieciaki rosną jak na drożdżach. Justyna wszystkim opowiadała czego to nowego się w przedszkolu nauczyła. A Michał był co i rusz przepytywany z tabliczki mnożenia. Poszłam sobie zrobić herbatę, w między czasie Michał wpadł do kuchni.
- 2razy2?
-Ania… Daruj sobie proszę.
-Wybacz. Herbatki chcesz?
- Poproszę.
- Idź, do pokoju zapytaj kto co chce.
Wrócił po chwili
- 4 kawy i 5 herbat.
- O jej, to przygotowuj kubki a ja nastawię drugi czajnik
J
Czekając na wodę, siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w śnieg pruszący za oknem. Nie pamiętam Bożego Narodzenia ze śniegiem.
- A może poszłabyś ze mną jutro na sanki?
Zanim odpowiedziałam musiałam chwilę zastanowić się nad tym co usłyszałam. Ja z dziećmi na sanki ..?
- Ale pod  warunkiem, że Justynka idzie z nami.
Kiwnął głową i przytulił mnie. Dźwięk gwizdka zawiadomił mnie o ugotowaniu się wody.
-Zawołaj mamę, niech weźmie kubki.
Pijąc kawę, co niektórzy barszcz rozmawialiśmy sobie. Po jakimś czasie usadziliśmy Michała pod choinką, żeby porozdzielał prezenty.
Babcia dostała kalendarz. Każdy wnuk w czterech miesiącach roku.. Dopiero teraz dotarło do mnie po co mama kazała mi wybrać kilka swoich zdjęć.. Kiedy jakiś wnuk miał urodziny, zostało to oznaczone osobnym zdjęciem w danym dniu.  Ja dostałam perfumy.. Znów mi ich starczy na pół roku, kilka książek będę miała co czytać w przerwie między jedną sesją a drugą. A ja jeszcze zamierzam zacząć drugi kierunek, ale póki co taki zamysł urodził się tylko w mojej głowie. Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam. Na myśl o tym wszystkim aż westchnęłam.
-Co jest Kapiszon ? – Marta wyrwała mnie z zamyślenia i przez moment nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-A tak myślę o studiach.
-Nie myśl tylko bierz się do roboty, nie ma na co czekać. Jak teraz odpuścisz to potem się nie pozbierasz. A filologia to nie jest byle co. Takie studia to już nie liceum.
- Wiem. I nie musisz mi mówić co mam robić. Póki co mam kilka dni wolnego a po nich biorę się do pracy. Nie musisz się martwić. – Urwałam rozmowę trochę nerwowo, nie lubiłam takiego gadania. A wszyscy dookoła uważają, że ja nadal jestem małą dziewczynką i trzeba mi mówić co mam robić. Nie wiedziałam czy mam mówić dalej czy lepiej będzie wyjść, ale decyzję za mnie podjął mój telefon, który akurat zaczął dzwonić. Machnęłam cioci przed oczami telefonem i wyszłam odbierając.
- Halo.
-Hej, nie przeszkadzam ?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Nie skądże. – odpowiedziałam zastanawiając się z kim ja właściwie rozmawiam. Nie zdążyłam zerknąć na wyświetlacz nim nacisnęłam zielony przycisk.
-Słyszałam, że będziesz u nas na meczu ?
- U was? Taaak, będę. „Z kim ja do cholery rozmawiam..?”  -Zapytałam siebie w duchu
Rozmówca chyba wyczuł, że nie za bardzo wiem z kim rozmawiam bo raczył się przedstawić.
-Paweł, Libero SKRY Bełchatów.
- Aaaah. Tak, teraz już wiem. Wybacz, zgubiłam Twój numer. A skąd Ty wiesz, że będę w Bełchatowie 4 stycznia ?
- <cisza>
- Hmm. Już rozumiem – odparłam uśmiechając się sama do siebie.
- Jak by co to ja nic nie wiem.
- Jasne jasne. Już ja się wszystkiego dowiem.
- Jak chcesz to prowadź dochodzenie. – wyczułam w jego głosie, że się uśmiecha. – Tak w ogóle chciałem życzyć wesołych świąt. I szczęśliwego Nowego roku.
- Dzięki dzięki, wzajemnie. I dla reszty chłopaków też. Dla Bartka Michała no wiesz.. Każdego z osobna.

-Przekażę, jak tylko się z nimi zobaczę tym czasem wracam do rodziców.
-Okej, dzięki jeszcze raz za pamięć. Pa
-Papa.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wróciłam do pokoju gdzie zastałam tylko tatę i dziadka. Wujkowie siedzieli w pokoju obok i wspierali Maćka w układaniu wyrazów a ciocie wspierały babcię w myciu naczyń. Zabawne. Co roku taki sam scenariusz. Mimo tej monotonii zawsze jest ciepło i rodzinnie a oto w te święta chyba chodzi przede wszystkim, prawda ?
Usiadłam sobie na ziemi i bawiąc się z Justynką przysłuchiwałam się rozmowie starszych, w między czasie mama zrobiła kolejną herbatę a wujek zdążył ograć brata w makao
J
Brakowało mi tej beztroski, którą odczuwałam siedząc tak sobie z dzieciakami. Jak się pracuje czy studiuje to nie ma się często nawet czasu usiąść i spokojnie pomyśleć o tym co Cię dookoła otacza. Z kolejnego tego wieczoru zamyślenia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Patrząc kto dzwoni odebrałam z uśmiechem, nie myślałam jednak, że przeżyję taki szok..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz