wtorek, 27 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 2

Rozdział 2.

-Eve… - szepnęła przyjaciółka lekko mnie szturchając.

- Mhm – mruknęłam nie odrywając wzroku od okna.
-Czy to nie Patryk ?
-Co ?.... – spytałam i odwróciłam się. Oniemiałam.
Tak, faktycznie Patryk ten sam Patryk, do którego wzdychałam przez połowę liceum. W III klasie dałam sobie spokój  choć moje myśli często wracały do jego osoby. Miło było po tak długim czasie zobaczyć jego wyraźne niebieskie oczy i uśmiech, który towarzyszył mu prawie zawsze, który tak bardzo uwielbiałam.
- Nie podejdziesz?
-Zwariowałaś?? Nie widziała mnie prawie 3lata. Już mnie pewnie nie pamięta.
Zdążyłam to powiedzieć a za plecami usłyszałam JEGO głos
-Ania ?
-Patryk ? – Udałam zaskoczenie. Nie wiem dlaczego ale odruchowo wstałam i przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk.
-Miło Cię widzieć.
-I wzajemnie. Co Ty tutaj robisz?
-Umówiłem się z bratem ale jak widzę jeszcze go nie ma.
-Siadaj. Zrobiłam mu miejsce obok siebie. A my sobie z Darią rozmawiamy. Wy zdaje się już kiedyś się poznaliście.
-Dawno temu. – rzekł. Studiujesz tu? Skierował pytanie do Darii.
-Nie, w Poznaniu. Architekturę a Ty?
-UMK. Biologię.
-Ooo.
-Tobie się udało. Gratuluje
Spojrzał na mnie pytająco.
-Mnie się nie udało, ale jestem na filologii, też na UMK
-Współczuje. Macie plany na Sylwka?
Zaprzeczyłyśmy kiwnięciem głowy..
-To może…. -  w pół zdania przerwał mu dzwonek jego telefonu
Sorry dziewczyny, muszę lecieć. Brat nie może trafić. Co do soboty, podaj mi swój nr to zadzwonię i wszystko Ci wyjaśnię.
Zapisałam mu numer na serwetce bo tylko to miałam pod ręką
-Dzięki, to do usłyszenia.
-Pa , pożegnałyśmy się i odprowadziłyśmy go wzrokiem.
-Myślisz, że powinnam pójść? – spytałam.
-Oczywiście – odparła bez chwili zastanowienia. – No to za powrót dawnej miłości. – Powiedziała podnosząc kufel.
Zaśmiałam się i podniosłam swój.
„Może pojawienie się jego osoby to znak żeby rzeczywiście coś zmienić” ? Z tą myślą wracałam do domu. Z przyjaciółką u boku, która komentowała zachowanie co niektórych ludzi w autobusie. Aby już tego nie słuchać spytałam:
-Co Ty na to żeby jutro z samego rana ruszyć na zakupy?
- Z samego czyli o 9 ? Spytała głosem, który mówił „Dziewczyno litości. Daj mi się wyspać.”
Słysząc to i widząc jej minę rzekłam – Nie no może być po 11.
-Ta godzina mi pasuje.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i wysiadając z autobusu zarządziłam jeszcze małe zakupy. Zakupiłam coś do jedzenia i po jednym Tymabrku dla każdej. Jak otworzyłam swój lekko się uśmiechnęłam.
-Co jest? – Spytała  Clarie.
Pokazałam jej. „ JESTEŚCIE SOBIE PRZEZNACZENI”
- A widzisz. Ja mówiłam Ci to już 3 lata temu a Ty nie słuchałaś.
Szturchnęłam ją lekko w bok co spowodowało, że oblała się sokiem. Zaczęłam się śmiać, ona spojrzała na mnie, po czym dołączyła do mnie. Śmiejąc się jak głupie i pijąc nasze soczki doszłyśmy do domu. Zrobiłam sobie co nieco na kolację, wzięłam kąpiel i poszłam spać.
Jak wstałam to Daria rozmawiała przez telefon. Weszłam do kuchni i zobaczyłam dwa kubki z kawą. Ucieszyłam się i zaczęłam smarować chleb masłem.
-O, hej.
-Jeejku. Cześć. Nie strasz mnie.
-Sorry.
-Dzięki za kawę.
-Spoko. Jedziemy do galerii?
-Mhm – mruknęłam siadając na szafce.
Daria widząc to spojrzała na mnie jak na nienormalną. A ja tylko wzruszyłam ramionami. – a co ?
- Nic. Zastanawiam się co kupić rodzicom.
-Coś się wymyśli.
Reszta śniadania upłynęła w ciszy. Chwilę przed południem ruszyłyśmy do centrum. Ludzi tyle jak by normalnie coś za darmo rozdawali. Michasiowi kupiłam plecak – najwyżej będzie miał kilka. Takich rzeczy nigdy za wiele. Justynie puzzle, niech się dziecko rozwija. Darii perfum, sama miałam kiedyś podobny a jej się bardzo podobał. Został jeszcze Maciek.. Z tym to już będę potrzebowała pomocy..
Zamówiłam sobie colę i czekałam na Darię, w między czasie dostałam sms-a od Patryka, że jeśli się namyśliłam to mam dać znać a on wieczorem zadzwoni.
- Co się tak cieszysz do tego telefonu?
- O hej, a nic po prostu ktoś o mnie pamiętał. Widzę , że wszystko kupione – zagadałam naciskając przycisk „WYŚLIJ”
- I to w nie najgorszych cenach.
- No to się cieszę, co kupić Maćkowi ?
- Książkę kucharską ?
- Zbyt oczywiste… Wiem ! chodź.
Nie wiedziała co się dzieje ale poleciała za mną do Empiku. Zaczęła pikać przy drzwiach , zanim zdołali zbadać o co chodzi to ja już za wszystko zapłaciłam. Okazało się, że nie oderwali jej czegoś tam przy spodniach…
- Co kupiłaś ? – Spytała ale było widać, że jest zła
- Podręcznik z ćwiczeniami do angola.
-Ooo, to on się jeszcze uczy ?
-Już nie ale bynajmniej będzie wiedział ile pamięta. Kiedyś on sprawdzał mnie a teraz role się odwróciły.
Wróciłyśmy do domu a ja cały czas się zastanawiałam czy dobrze robię jadąc do Patryka. Rozmyślania przerwał mi telefon.
-Hej… - usłyszałam lekko drżący głos Michała – Masz czas się spotkać?
-Cześć - odparłam zdziwiona. Tak, a stało się coś?
-Musimy pogadać. Za godzinę w parku. Na ławce przy mostku. Rozłączył się. Stałam lekko osłupiała. Darii powiedziałam coś aby tylko jej nie mówić, powiem jej po wszystkim.
Nie wiedziałam czego się spodziewać ale wiedziałam co ja chcę jemu przekazać, ale czekałam na rozwój wydarzeń.
Byłam chwilę przed czasem , usiadłam i podziwiałam zaśnieżone drzewa, zakochanych przytulających się do siebie.. Poczułam się samotna.
- Hej – rzekł i usiadł obok.
Czekałam co powie, było widać , że jest spięty.
- Co chciałeś mi przekazać? Spytałam choć chyba znałam odpowiedź.
- My… Ja… - jąkał się. Wziął głębszy oddech. – Nie mogę tak dłużej, chyba Cię nie kocham a…
- Chyba ?
- Spojrzał na mnie, tak nie kocham Cię. Chcę to zakończyć, nie chce żebyś dłużej przeze mnie cierpiała… Wybacz, że na same święta..- zawiesił się.
Spodziewałam się tego ale pomimo to nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Rozumiem, od początku wiedziałam, że ta znajomość nie ma sensu, więc w sumie dobrze, że kończy się to teraz niż miało by się ciągnąć nie wiadomo jak długo. Wstałam – wesołych świąt,  powiedziałam bez przekonania i odeszłam.
Nie czułam nic, a raczej poczułam zupełny spokój, uwolniłam się od niego i od tej cholernej nie pewności. Byłam wolna, i z tego należało się cieszyć. W drodze do domu zadzwoniła mama i oznajmiła że jutro o 18 mam się stawić u nich a potem tradycyjnie idziemy do babci. Omówiłam z nią małe szczegóły i postanowiłam zrobić sobie kolację, jak ją kończyłam Daria wróciła.
- Jak tam ? Gdzie byłaś – spytała
- Ja? To Ciebie nie zastałam jak wróciłam.
- Umówiłam się. Potem wpadłam do rodziców, sama wiesz. Odparła wstawiając wodę na kawę. Zawsze bardzo ją lubiła.
- Zakończyłam znajomość z Michałem
- To…. Dobrze [?]
- Tak sądzę. Lżej mi.
- Tym bardziej się cieszę.
- Jak jutro spędzasz wigilię?
- Jadę do rodziców na 18.
- To dam Ci klucze, bo zapewne wrócisz przede mną.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Coooo..? po prostu idę do dziadków i nie wiem kiedy wrócę.
- Powiedzmy, że Ci wierzę.
Wystawiłam jej język. Ty lepiej wody pilnuj a nie głupoty pleciesz. Idę się wykąpać.
Zdążyłam wyjść spod prysznica a zadzwonił mój telefon.

- Rany… jest 23 komu się przypomniało o tej porze, zajęczałam po czym odebrałam telefon.
Jeśli przeczytacie to w miarę możliwości komenujcie, chce wiedzieć co myślicie o tym co piszę. 

2 komentarze:

  1. Super Aniu :)
    Piszesz prostym językiem, przyjemnie się czyta.
    Nie ma błędów, utrzymujesz ciekawość w odbiorcy. Przedstawiasz coś, co może przydarzyć się każdemu, więc łatwo odczuć towarzyszące temu emocje. Oby tak dalej :3
    Ach, dodaję Twojego bloga do linków u mnie i Stasia na blogu. Zapraszam do czytania i komentowania na http://dinebis.blogspot.com/
    Ania W.

    OdpowiedzUsuń